W 20 kolejce poznańskiej Serie A, Antares Zalasewo przegrał na Stadionie Miejskim w Swarzędzu z Formaton Piastem Łubowo 1:4 (1:3). Pomimo jednak dość wyraźnej porażki, zalasewianie mają za sobą dobre zawody, w których potrafili postawić się faworytom, momentami walczyć jak równy z równym, a na pewno napędzić stracha.
Trzeba jednak zdecydowanie oddać zwycięzcom - Piast był drużyną lepszą w meczu. Łubowianie bardzo dobrze operowali piłką, zdominowali Antares i pokazali dlaczego biją się o awans w tym sezonie. Przyjezdni postawili na kombinacyjną grę i starali się od początku narzucić swój styl, stworzyli więcej sytuacji i przeważali przez większość spotkania, zasłużenie zgarniając 3 oczka.
Jednakże trzeba podkreślić, że gospodarze potrafili się odgryzać i mieli swoje szanse w meczu. Początek to zdecydowany szturm łubowian - w pierwszych minutach Antares nie potrafił uspokoić gry, przejąć na dłużej futbolówki, tymczasem gracze Piasta konstruowali atak za atakiem. W końcu zalasewianie odpowiedzieli - szansę miał Nazarevich i kiedy wydawało się, że remisowy klincz będzie trwał, goście zdobyli pierwszą bramkę, a następnie po powtórzonym rzucie wolnym z bliższej odległości (piłka trafiła w rękę stojącego w murze Bączyka) podwyższyli na 0:2. Na zegarze nie było jeszcze 20 minuty i pewnie wielu kibiców spodziewało się, że gospodarze zostaną rozgromieni w tym starciu... Nic bardziej mylnego. Gra wyrównała się, Antares zaczął się odgryzać, a w atakach przodowali Nazarevich, Kramer i Bączyk. W końcu udało się zdobyć bramkę kontaktową, która dała drugi oddech zalasewianom - rzut wolny z dalszej odległości, strzał Bączyka został zablokowany ręką, więc sędzia odgwizdał przewinienie. Tym razem z ok. 20 metrów Bączyk już się nie pomylił i było 1:2, co podrażniło graczy z Łubowa, którzy ruszyli do ataku, nadziewając się na kontry. Dwukrotnie do fantastycznych sytuacji doszli Nazarevich i Kramer, ale w każdej z sytuacji czegoś zabrakło i nie udało się zdobyć gola. Trzecie trafienie z kolei mogli świętować zawodnicy Piasta, szybka kontra po rzucie rożnym, nikt nie przerwał akcji rywali, na końcu z asekuracją nie zdążył Adamski i było 1:3. Tak też zakończyła się pierwsza odsłona meczu.
Druga część składała się w większej części z walki, a mniejszej z piłkarskiej jakości. Kontuzji ręki doznał Pyrzyński, wobec czego w bramce zastąpił go Łabenda, padło kilka kartek, a gra była bardziej szarpana. W pewnym momencie jednak Antares przejął inicjatywę i po kilku stałych fragmentach doszło do kontrowersyjnej sytuacji, po rzucie rożnym, z dystansu uderzył Lutomski, piłka jeszcze odbiła się od wbiegającego Nazarevicha i wpadła do siatki obok zdezorientowanego bramkarza. Niestety, sędzia liniowy podniósł chorągiewkę i po konsultacji bramka nie została uznana, chociaż słyszeliśmy opinie także z drugiej strony, iż bramka była jak najbardziej prawidłowa... - trudno, taki jest futbol! Chwilę potem bardzo dobrą sytuację miał Bączyk, który odnalazł się po przedłużeniu piłki głową przez Brzezińskiego i oddał instynktowny strzał na bramkę, w której znakomicie błysnął bramkarz rywali instynktownie zbijając ją na rzut rożny. Należy jednak przyznać, że gracze Piasta również mieli swoje okazje i w końcu, tuż przed upływem regulaminowego czasu gry dopięli swego, zdobywając po kontrze bramkę na 1:4 i zabijając marzenia Antaresu o zdobyciu chociażby jednego punktu w tym spotkaniu.
Piastowi gratulujemy, zespół ten pokazał, ile jeszcze pracy przez zalasewianami, aby włączyć się do walki o wyższe cele. Jednakże gra Antaresu mogła napawać optymizmem, a przed nami kolejny arcyważny mecz wyjazdowy, tym razem w Manieczkach. Pracujemy dalej i walczymy o możliwie wysoką pozycję - TYLKO Antares!