Lew Pogorzela nareszcie nie przegrał. W dzisiejszym meczu zdobył cenny z wyżej notowaną Tęczą Osa-Osieczna. Bramki dla naszej drużyny zdobyli Błażej Klause i Maciej Krystkowiak.
Lew po serii porażek chciał wreszcie przerwać złą passę. Rywal z czołówki tabeli ale jak wiadomo w tej lidze każdy może wygrać z każdym. Gospodarze chcieli od początku przejąć inicjatywę jednak przychodziło to z wielki trudem. Sędzia pozwalał na ostrą grę, a to nie ułatwiało tworzeniu składnych akcji. Obie drużyny próbowały objąć prowadzenie tyle, że piłka nie chciało wpaść do bramki. I połowa mijała i Lew wreszcie pokazał kły. Z rzutu wolnego dobrze przymierzył Klause i po błędzie bramkarza zrobiło nam się 1:0. Niestety gościom udało się doprowadzić do remisu jeszcze przed przerwą. Błąd w kryciu naszych zawodników i po rzucie rożnym piłka wpadła do bramki Naglaka.
Pogorzelscy piłkarze na drugą połowę wyszli również bardzo zmotywowani z chęcią wygrania tego spotkania. Niestety to gościom udało się zdobyć drugą bramkę. Kolejny stały fragment gry i złe kryciu spowodowały, że Lew musiał gonić wynik. Na całe szczęście udało się to zrobić w miarę szybko. Dobrym dośrodkowaniem popisał się Klause, Krystkowiak uderzył z pierwszej piłki i mieliśmy 2:2. Do końca meczu pozostawało co raz mniej czasu i widać było, że żadnej z drużyn remis nie będzie zadowalał. Swoje sytuacje mieli Krystkowiak, Porożyński i Nyczka. Niestety zabrakło zdecydowania, zimnej krwi, a w końcówce już na pewno sił. Swoje sytuacje mieli także goście ale Naglak i gracze defensywni spisywali się dziś bez większych zarzutów.
Lew zdobywa punkt i przerywa złą passę. Cieszy zaangażowanie i walka całej drużyny. Takiego Lwa z pewnością kibice chcieliby oglądać zawsze. Można mecz zremisować czy przegrać ale po walce i zostawieniu trochę zdrowia na boisku wygląda to całkiem inaczej.
Za tydzień daleki wyjazd do Włoszakowic i po dzisiejszym meczu chyba każdy liczy, że 3 punkty przyjadą do Pogorzeli.