Antares kontynuuje swój zwycięski marsz! Zalasewianie gładko ograli w niedzielne południe Wełniankę Kiszkowo 3:0 (1:0) i nadal trzymają się w ścisłej czołówce gr. I poznańskiej "Serie B".
Wynik wskazuje na łatwy mecz, ale spotkanie z pewnością do takich nie należało. Jednak jeżeli w jakimkolwiek momencie rezultat nie był pewny, to tylko ze względu na ułomności i „elektryczność” zalasewian, a nie realne zagrożenie gości. Antares w przekroju całego meczu był zdecydowanie lepszy, bardziej konkretny i przez pełne 90 minut zawodnicy gospodarzy pokazywali, że to oni chcą zdobyć 3 punkty. Głównym mankamentem w tym spotkaniu była bardzo słaba skuteczność, która w kilku sytuacjach wręcz wołała o pomstę do nieba. Gracze Antaresu często "podpalali się" w dość prostych sytuacjach, zamiast z zimną krwią wykończyć okazję, bądź też podać lepiej ustawionemu koledze.
Mecz rozpoczął się w samo południe i od razu to gospodarze zaczęli szturmować bramkę Wełnianki - trzeba od razu pochwalić bramkarza gości, który uchronił kiszkowian przed kompromitacją, wyciągając kilka bardzo trudnych piłek. Antares totalnie zdominował środkową strefę boiska, miał przewagę w posiadaniu piłki i tworzonych okazjach - jednak nic nie chciało wpaść. Już na samym początku meczu, po składnej akcji Biernaczyk podał do Bączyka, a ten technicznym uderzeniem zza pola karnego posłał piłkę w kierunku bramki rywali - wydawało się, że szybuje ona idealnie w okienko, niestety dało się usłyszeć tylko jęk zawodu zebranych kibiców i ławki rezerwowych, kiedy piłka odbiła się od poprzeczki. Później swoje okazje marnowali Klimczak i Nazarevich, z dystansu uderzali Adamski i Sikora – ale żadne z uderzeń nie znalazło drogi do siatki. Szczególnie duże zagrożenie w szeregach rywali stwarzał Klimczak, który bardzo dobrze współpracował z Nazarevichem. Jednak minuty mijały, a Antares bił głową w mur. Goście nie stworzyli sobie w zasadzie żadnej sytuacji w pierwszej części gry. W końcu nadeszła 34 minuta i fantastyczna akcja zalasewian - Adamski wyprowadził piłkę, zagrał do Lutomskiego, ten wypatrzył podłączającego się do ataku Bączyka, który posłał fantastyczną prostopadłą piłkę na lewe skrzydło - Klimczak zabrał obrońcę, a wolną flankę wykorzystał Kramer - ścinając w pole karne minął obrońców, wystawił ponownie do Klimczaka, który z kolei idealnie obsłużył Nazarevicha, a najlepszy snajper zalasewian z dużym spokojem położył bramkarza i zdobył bramkę. Do końca pierwszej połowy niewiele się zmieniło - 1:0 to bardzo niebezpieczny wynik, więc w szatni zadbano o koncentrację i mobilizację na drugie 45 minut.
Jednak Antares trochę został w szatni - 46-60 minuta spotkania to był najlepszy okres gry kiszkowian, kiedy uzyskali kilka ofensywnych stałych fragmentów, a także stworzyli dwie groźne sytuacje pod bramką Smykowskiego - jednak goalkeeper Antaresu ostatecznie nie został nawet zmuszony do wysiłku. Trzeba podkreślić, że przewaga Wełnianki wynikała również z fatalnej skuteczności zalasewian, którzy nie potrafili zamknąć meczu. W końcu w 71 minucie udało się jednak podwyższyć prowadzenie - obejrzeliśmy kopię trafienia z pierwszej połowy - Klimczak ponownie zagrywał do Nazarevicha, a ten trafił do siatki. Na 3:0 podwyższył najlepszy na placu Klimczak - tym razem po szybkim rozegraniu piłki w środku pola pomiędzy Lutomskim i wprowadzonym w drugiej połowie Białachem.
Mimo wysokiego zwycięstwa gospodarzy w niedzielnym spotkaniu nie zabrakło emocji, także tych negatywnych. W końcówce gra się zaostrzyła, było sporo złych emocji z obu stron, a sędzia po chamskim zachowaniu zawodnika z Kiszkowa pokazał mu czerwoną kartkę i goście musieli kończyć potyczkę zdekompletowani. Tuż przed końcem zawodów napastnik Wełnianki uderzył zza pola karnego w słupek, ale wynik nie uległ już zmianie. 3:0 i kolejne 3 punkty na koncie Antaresu!
O ile można się cieszyć z wyniku i czystego konta, a także zwycięstwa, to trzeba sobie jasno powiedzieć - to był średni mecz zalasewian. Klimczak i Nazarevich powinni mieć co najmniej kilka bramek na swoim koncie, fantastyczne okazje zmarnowali też inni zawodnicy - w tym tygodniu na pewno czeka nas trening strzelecki.
Cieszy nadrobienie kilku oczek do liderującego Meblorza, który niespodziewanie przegrał w Owińskach, a także trzymanie dystansu do Rożnovii - ten sezon do samego końca zapowiada się emocjonująco! Pięć kolejek do końca, wydaje się, że 5 ekip powalczy o trzy miejsca bezpośredniego awansu i jedno miejsce barażowe - Meblorz, Rożnovia, Antares, Łopuchowo czy Błękitni? A może jeszcze ktoś postara się z drugiego szeregu namieszać?
Na te pytania nie znamy odpowiedzi, wiemy jednak, że musimy dalej z pokorą pracować i walczyć o 3 punkty w każdym meczu. Następny przystanek - mecz na Cytadeli z Jadwiżańskim w niedzielę 20 maja o godzinie 14:00!