Mecz derbowy między Meblorzem a Antaresem był prawdziwym piłkarskim świętem. Pogoda dopisała, kibice licznie zebrali się na trybunach i aktywnie uczestniczyli w widowisku, oprawa muzyczna i prowadzenie meczu było na wysokim poziomie, a sędziowie także udźwignęli ciężar spotkania i spisali się na medal. Ciężko szacować dokładną liczbę widzów, ale z pewnością nie żałują oni spektaklu, który został im zaserwowany - niezależnie, czy wrócili do domów w dobrych, czy też w gorszych nastrojach.
O rozegranej batalii napisano wiele w zapowiedziach i zdecydowanie miało to przełożenie na rzeczywisty obraz gry. Już poprzednie starcie dało do myślenia, wiadomo było, że będzie to bardzo zacięty mecz, gdzie wynik będzie cały czas na styku, a o wszystkim może zadecydować jedna akcja. Tak też było, chociaż mecz miał swoje fazy i każda z ekip miała swoje momenty, które mogły przeważyć szalę zwycięstwa na ich stronę.
Po poprzednim meczu było wiele kontrowersji, dużo mówiło się o sędziach i dyskusyjnych decyzjach. Ten mecz był praktycznie ich pozbawiony, praktycznie każdy gwizdek, mimo protestów obu stron był właściwy i chociaż zarówno Antares (faul bramkarza na Klimczaku, czy zagarnięcie piłki ręką) jak i Meblorz (symulacja napastnika w polu karnym ukarana „żółtkiem”, wyrzucenie bramkarza) protestowali po wielu decyzjach, to trzeba przyznać, że sędzia zasłużył na najwyższe uznanie - dał radę i to przy takiej wadze meczu.
Przechodząc już bezpośrednio do przebiegu spotkania - zdecydowanie lepiej rozpoczęli je goście, co poniekąd wynikało z taktyki swarzędzan. Zalasewianie mieli sporo miejsca do rozgrywania, co skrzętnie wykorzystywali - bardzo dobrze rozpoczynali akcje środkowi obrońcy i po wypracowaniu przewagi na jednej ze stron, podłączali się tworząc coraz groźniejsze okazje. Pierwszą i najlepszą w tej części gry miał dość niespodziewanie Białach - bramkarz Meblorzy zaliczył odbiór piłki poza polem karnym, jednak w nierozważny sposób ją stracił. Uderzenie z gorszej, lewej nogi wybronił jednak obrońca. Kolejne minuty to dalszy napór Antaresu, który chciał udokumentować swoją przewagę golem - bardzo groźnie uderzali Biernaczyk i Lutomski, lecz górą był bramkarz rywali, przenoszący piłkę nad poprzeczką. Mecz był twardy i toczył się w szybkim tempie, co w rezultacie dawało sporo stałych fragmentów gry po faulach, z których jednak nic nie wynikało. Ta pierwsza faza, za którą szła dominacja Antaresu, wynikała po części z braku pomysłu na konstruowanie akcji przez Meblorzy, którzy swoją ofensywę opierali na długich piłkach na napastnika, który osamotniony musiał walczyć z zawodnikami zalasewian. Dopiero ostatnie 15-20 minut, kiedy Meblorz podszedł wyżej poskutkowało wyrównaniem się gry - wtedy też swarzędzanie stworzyli w zasadzie jedyną groźną okazję, kiedy po długiej akcji na skrzydle bardzo groźnie dogrywano z prawej strony w pole karne, lecz krótko kryci atakujący rywali zostali zablokowani. Do przerwy 0:0 ze wskazaniem na Antares.
W drugą połowę lepiej weszli Meblorze, którzy powoli zaczynali przejmować pole gry dla siebie i spychać przyczajony na kontry Antares do coraz głębszej defensywy. Stworzyli sobie tym samym trzy sytuacje i chociaż sumarycznie zalasewianie mieli ich w tej części gry więcej, to okazje gospodarzy były zdecydowanie lepsze. Pierwsza - po wzorcowo rozegranej kontrze i fantastycznej, najlepszej w meczu akcji, w sytuacji sam na sam kapitalnie zachował się jednak Smykowski, który skrócił kąt i odbił piłkę przywracając ducha przeżywającym gorszy okres gościom. Druga, kiedy również po kontrze, bardzo trudną piłkę zagrywaną z lewej strony próbował kończyć napastnik Meblorza - niecelnie. Natomiast przy trzeciej zabrakło nieco centymetrów, kiedy napastnik gospodarzy uderzał piłkę głową - obok bramki Smykowkiego. Antares, pomimo bardziej defensywnej gry potrafił się odgryźć i także tworzył groźne okazje. Najlepsze dwie miał rozgrywający bardzo dobre zawody Klimczak - niestety, w obu sytuacjach uderzał słabo i obok bramki. Także po stałych fragmentach gry było naprawdę groźnie pod bramką Meblorza, chociaż brakowało trochę bardziej agresywnego ataku na piłkę. W końcu nadeszła 80 minuta spotkania i kluczowa akcja dla losów meczu - do wrzucanej z boku piłki wyskakuje Nazarevich, który miał bardzo ciężko w tym spotkaniu - grając bardzo głęboko, tyłem do bramki, często pojedynkując się z dwoma-trzema obrońcami; próbuje oddać strzał na bramkę po czym zostaje brutalnie staranowany przez bramkarza gospodarzy. Obaj zawodnicy padają na murawę, Nazarevich zalewa się krwią i zostaje odwieziony do szpitala (6 szwów, na szczęście nic poważniejszego się nie stało), a sędzia dyktuje bezdyskusyjny rzut karny. Do piłki podchodzi Lutomski i przewidując zamiary bramkarza uderza piłkę w przeciwny róg. 0:1!
Ostatnie minuty, plus aż 7 minut doliczonego czasu, to już głęboka obrona Antaresu i dość chaotyczne ataki Meblorza. Mnóstwo niecelnych podań w aut, coraz większe nerwy i brak chłodnej głowy sprawiły, że swarzędzanie bili głową w mur i nie potrafili skruszyć defensywnego bloku zalasewian, którzy wyprowadzali bardzo groźne kontry - o pomstę do nieba woła zmarnowana sytuacja 4 na 2... Z ciekawszych sytuacji trzeba także wyróżnić potężną bombę Sikory, którą z okienka bramki wyciągnął w ekwilibrystyczny sposób bramkarz gospodarzy. Sama końcówka to już negatywne emocje. Po bardzo brutalnym faulu wyleciał z boiska napastnik Meblorza, a Klimczak musiał zostać zmieniony ze względu na kontuzję. W ostatnich chwilach gry sędzia wyrzucił jeszcze bramkarza swarzędzan, po czym zakończył spotkanie, a w zespole Antaresu wybuchła euforia.
Zalasewo bardzo długo nie mogło jeszcze zasnąć po tym zwycięstwie. Antares trzy oczka w tym meczu wybiegał, wywalczył, będąc w tym meczu równorzędnym rywalem dla Meblorza i pokazując swoją jakość. Trzeba też oddać swarzędzanom, że byli godnymi rywalami i nie można było odmówić im jakości. Jednak, pomimo wyrównanego spotkania, zalasewianie zasłużyli na zwycięstwo i to oni znakomicie inaugurują rundę wiosenną. Należy przede wszystkim pochwalić zespół i pracę, którą wykonali wszyscy zgromadzeni ludzie, którzy mają w sercu Antares.
Jednak teraz - skupiamy się już na następnym spotkaniu, gdyż każdy kolejny mecz jest równie ważny i następne zwycięstwa mają takie same znaczenie. Zalasewianie myślami są już w Owińskach, koncentrując się na nadchodzącym meczu z Błękitnymi.
Dziękujemy wszystkim obecnym za wsparcie i za bardzo pozytywny odbiór już po meczu! To także dzięki Wam udało się wygrać!
DERBY DLA ANTARESU!