Niedosyt. To słowo najlepiej oddaje uczucia towarzyszące niedzielnemu spotkaniu, które odbyło się na sztucznej murawie Stadionu Miejskiego w Swarzędzu. Antares Zalasewo zremisował z GKS Gułtowy 1:1 (0:0), tracąc bramkę w doliczonym czasie drugiej połowy.
Pomimo słabej dyspozycji dnia, zalasewianie byli zespołem optycznie lepszym, chociaż ciągle czegoś brakowało - najczęściej ostatniego podania. Bardzo aktywny tego dnia był Białach, jednak większość jego wejść kończyła się podjęciem złej decyzji, która nie dawała upragnionych goli. Z drugiej strony, to po jego szybkim zwodzie w polu karnym, obrońca drużyny gości sfaulował "Białego". Rzut karny bardzo dobrze wykonał Lutomski i pomimo faktu, że bramkarz Gułtów wyczuł intencję strzelca - to Antares objął prowadzenie. Zalasewianie starali się tworzyć sytuacje, w całym meczu starali się grać piłką, jednak niestety, piłka nie chciała wpaść do bramki. Najlepsze dwie okazje zmarnował Nazarevich, raz uderzając obok bramki, a w kolejnej sytuacji trafiając w słupek. Goście grali bardzo ambitnie, walecznie, ale też za pomocą bardzo prostych środków - często posyłali piłki na swoich wybieganych napastników, jednak akcje te były zazwyczaj kasowane w bezpiecznej odległości od bramki gospodarzy, a w najbardziej dogodnej sytuacji - która wywiązała się z kontry po pechowym słupku Andrija, fenomenalnie interweniował Smykowski.
Antares grał słabo i nerwowo, nie idąc za ciosem, skupiając się bardziej na utrzymaniu prowadzenia. Kiedy wydawało się, że kolejny raz w Swarzędzu zalasewianie zachowają czyste konto i poprzez skromne 1:0 dopiszą do swojego dorobku 3 punkty, stała się katastrofa. Lewym skrzydłem urwał się zawodnik gości, posłał idealne podanie wzdłuż bramki rywali, a napastnik GKS-u wprawił w ekstazę zawodników i fanów gości... 1:1, tak też zakończyło się spotkanie.
Największymi grzechami z tej rywalizacji były usatysfakcjonowanie wynikiem, brak kontroli nad meczem do ostatniej minuty oraz przede wszystkim, zabrakło trochę tej pazerności, aby strzelić bramkę numer 2 i zabić spotkanie. Jednak nie ma co dramatyzować, w ostatnich 4 spotkaniach zdobyliśmy 10 punków, mamy bardzo dobrą pozycję na finiszu rundy i trzeba się z tego cieszyć, jedynie szkoda, że nie świętowaliśmy zakończenia minionego weekendu na pozycji vicelidera.
Pozostały dwa mecze, 6 punktów do zgarnięcia, podczas gdy nasi najwięksi rywale grają między sobą. Jesteśmy nadal zależni wyłącznie od siebie. Do boju Antares!